Skip links

Opowieść Agnieszki – owoc warsztatów storytellingu.

Na początku lipca odbyły się dwudniowe warsztaty storytellingu. Agnieszka przeszła przez nie jak burza i zakończyła z przytupem. Za jej zgodą dzielę się jej opowieścią.

Kim jestem
Jako nastolatka żyłam w ciągłym lęku. Bałam się o swoją mamę, że ją stracę. Mieszkałam tylko z mamą. Ojca nie pamiętam zbyt dokładnie, zmarł kiedy byłam mała, a dużo starszy brat już się wyprowadził. Pewnego południa, kiedy wracałam ze szkoły wszyscy mijani ludzie dziwnie na mnie patrzyli. Przyspieszyłam kroku a serce zaczęło bardzo mocno bić. Nie zdążyłam na czas. Tego dnia moja mama zmarła. Tuliłam się do jeszcze ciepłego ciała. Mijały godziny, kiedy wyczerpana płaczem poczułam głód. Poszłam do kuchni i zwyczajnie zjadłam zupę pomidorową, którą ona przygotowała dla mnie tego dnia, łzy mieszały się ze słodyczą zupy. Nie pamiętam wszystkiego, czas stanął w miejscu a ja trwałam w odrętwieniu. Leżąc skulona na podłodze łkałam bezustannie. Były dni, kiedy wyłam po nocach, tuląc do siebie jej rzeczy, nie jadłam, nie wychodziłam z domu, nie robiłam nic. Kołysząc się w przód i w tył,  siedziałam z psem w pustym pokoju. Nie chciałam żyć, nie potrafiłam, dusiłam się na samą myśl o dniach, które są przede mną. Budziłam się z krzykiem w nocy tylko po to żeby sprawdzić, czy to był sen, a potem znów płakałam i płakałam.

Trwało to trzy lata a życie wokół toczyło się dalej. Nauczyłam się płacić rachunki, palić papierosy, gotować i robić zakupy. Dokończyłam liceum i zdałam maturę a potem na studia. Próbowałam żyć normalnie jednak czułam, że to nie ma znaczenia, że to nikogo nie obchodzi. Straciłam wszystko, co było dla mnie najcenniejsze: bezwarunkową miłość i bezgraniczne zaufanie i bliskość –  bez tego trudno mi było żyć. Czasem stojąc na ulicy widziałam kobietę w jasnych, upiętych włosach, która przypominała mamę, wtedy moje oczy przesłaniała mgła a gorące strużki łez bezwiednie płynęły po policzkach. Karmiłam się wspomnieniami, ale to nie wystarczało. Z czasem rosła we mnie pustka i poczucie osamotnienia. Zostałam sama. Myślałam, że tak będzie zawsze.

Na studiach poznałam Agnieszkę z czasem się zaprzyjaźniłyśmy był radosna i trochę z innego świata, ufna, otwarta i wszystkiego ciekawa. Zaprosiła mnie na wspólny wakacyjny wyjazd w góry. Po przyjeździe okazało się, że to rekolekcje dla młodzieży z całej Polski. Tam podczas kilkunastu dni dużo mówiło się o miłości Boga, o tym, że On daje uzdrowienie, że wspiera. Słuchałam, ale nie wierzyłam, że ktoś nieistniejący, ktoś nieobecny może dawać cokolwiek. Im dłużej tam byłam tym bardziej rosło we mnie pragnienie bliskości  i miłości ale też poczucie buntu i złości na Boga, że skoro jest taki dobry, to czemu mi ją zabrał. Miotałam się w myślach, czułam jak napiera na mnie coś większego niż ja, tęskniłam za mamą. Czułam jak całe moje ciało przeszywa fizyczny ból, było mi bardzo źle. Nie rozumiałam co się ze mną dzieje. Przez te lata od śmierci mamy pieczołowicie zaklejałam ranę, zbudowałam wokół siebie obronną pozę pewnej siebie dziewczyny w skórzanych spodniach. Mówiłam co myślę, nie bałam się, niczego ani nikogo, lubiłam ryzykować, sama o sobie decydowałam, nie przejmowałam się innymi. Byłam twarda i często powtarzałam, że „Kto ma miękkie serce musi mieć twardą dupę”. Nie zależało mi na niczym bo moje życie przestało mieć dla mnie wartość, nie liczyło się dla nikogo. Słuchając słów o tym, że Bóg na mnie czeka, że chce mnie ukoić, za każdym razem rozpadałam się na kawałki. Miękłam, ale usilnie nie chciałam do tego dopuścić. Broniłam się, zapierałam, przecież nie mogłam nikomu zaufać, żeby znów kogoś nie stracić. Nie dałabym rady przejść przez to drugi raz.   Dopiero podczas wieczornej modlitwy zrozumiałam, że teraz mam dwa wyjścia albo zostanę sama w niegasnącym żalu albo na nowo zaufam i spróbuję. Może naprawdę On będzie dla mnie dobry. Nie spodziewałam się tego co stanie się później.

W tamtej chwili wiele się zmieniło i choć minęło już siedemnaście lat to, to wspomnienie jest moim najcenniejszym skarbem. Wybrałam życie  i moje serce się zmieniło. Kiedy wyszłam z kaplicy i rozejrzałam się wokół słyszałam jak drzewa szumią o miłości do mnie, czułam jak wszystko wokół mnie wita i przyjmuje, patrzyłam, chłonęłam, czułam zapach lata, płakałam i śmiałam się na przemian. Niektórzy przyjaciele mówili nawet, że zmieniłam się na twarzy, zeszło ze mnie napięcie.

Życie z Bogiem nie jest łatwe, wymaga czujności, ciągłego badania siebie, są chwile upojenia ale i ścieżki zwątpienia i odejścia.  To nie jest tak, że nie dotykają mnie problemy i trudności. Stopniowo nawiązywała się między nami więź, a ja znów mogłam się śmiać. Poskładałam wszystkie rzeczy mamy, pogodziłam się z jej odejściem. Po tych latach mogę śmiało powiedzieć, że Bóg kocha, uzdrawia i prowadzi. Teraz jestem inna. Nie tracę nadziei, podchodzę z otwartością do drugiego człowieka. Chcę dzielić się tym co otrzymałam i przekazać doświadczenie mojego życia innym, po to, żeby nie trwali jak ja kiedyś w cierpieniu i smutku. Żeby nie żyli życiem, które nie ma dla nich wartości. Zależy mi  na tych wszystkich osobach, które stoją przed murem mentalnym i czują się bezsilni. Chcę im powiedzieć, że jest droga do wyjścia, że jest nadzieja i jest wolność, której tak potrzebują.
Długo zastanawiałam się nad tym w jaki sposób mogę to zrobić i wtedy pomyślałam o tych wszystkich osobach, które do mnie przychodzą po radę, bo cierpią, zmagając się na co dzień ze smutkiem, z dręczącymi myślami, z negatywnymi przekonaniami. Nie robię wtedy wiele, słucham i zadaję pytania. Czasem razem się modlimy. Nie wiem czemu jest mi to dane, ale korzystam z wiedzy, serca i intuicji i idę za tym.

Z myślą o nich opracowałam kurs MOMENTO DI ASCOLTO – co po włosku znaczy moment wysłuchania – gdzie podczas 4 tygodni stopniowo wprowadzam uczestnika ze  świata zewnętrznego do wewnątrz, tak aby miał szansę wsłuchać się w siebie, usłyszeć pytania i podjąć decyzję. Cały program podzielony jest na cztery bloki skupione wokół tematów: otwartości, relacji, nadziei i doświadczenia. Efektem kursu jest głębsze poznanie siebie. Jeśli czujesz że mój sposób pracy jest dla Ciebie ciekawy to zapraszam do kontaktu, napisz do mnie.

Jeśli chcesz dostawać regularnie informacje, zapisz się do newslettera.

Błąd: Brak formularza kontaktowego.

Return to top of page